Bóg zgładził mieszkańców Sodomy i Gomory. Gdzie tu sprawiedliwość?
Jak wytłumaczyć biblijną informację, że Bóg, który jest miłością zgładził mieszkańców Sodomy i Gomory?
Bardzo często możemy spotkać zarzut, że taki Bóg wcale nie jest miłością. Ludzie szczerzy czasem żądają takie pytania, a ludzie, którzy są podstępnymi głosicielami fałszywych bogów nie pytają tylko zarzucają Bogu okrucieństwo. Trzeba umieć odróżnić te dwie grupy, bo o ile pierwszej można jeszcze pomóc w wyjaśniając prawdę, to tej drugiej pomóc będzie bardzo ciężko, są bowiem we władaniu demonów.
Otóż trudno jest walczyć z faktem, że Bóg czy to się komuś podoba czy nie, ma ostatnie zdanie w każdej sprawie, która dotyczy jego dzieła stwórczego. Bóg dał ci życie i Bóg może je odebrać, a wówczas nie zostanie ci wyrządzona krzywda, tylko zostanie przywrócony stan poprzedni, czyli jest tak jakbyś nigdy nie zaistniał. To jest podstawowa prawda, którą musisz zaakceptować, jeśli chcesz żyć.
Posłaniec Paweł streścił to tak:
„Człowiecze! Kimże ty jesteś, byś mógł się spierać z Bogiem? Czyż może naczynie gliniane zapytać tego, kto je ulepił: Dlaczego mnie tak uczyniłeś?”
Rzymian 9:20
Ludziom wyrządzono potworną krzywdę wmawiając, że posiadają prawo do życia z samego faktu, że istnieją. Zrobiono to za pomocą propagandy po to, by nie zabiegali o przychylność Stwórcy. To tak nie działa by każdy mógł robić co sobie upodoba, bo niestety ludziom często podoba się krzywdzenie innych. Jeśli istniejesz dzięki Bogu to winny mu jesteś za to wdzięczność lub On ma prawo skrócić Twoje życie.
Polskie przysłowie mówi, że „nie gryzie się ręki, która cię karmi”. Bóg jest źródłem naszego życia i mądrze jest uwzględnić warunki, na jakich może on nam to życie przedłużyć w nieskończoność.
Są ludzie, którzy wyrządzają krzywdę innym i znajdują w tym przyjemność. Przykładem mogą być mieszkańcy Sodomy i Gomory. Kiedy tacy ludzie znęcają się nad innymi ludźmi wówczas obserwatorzy pytają: „gdzie był Bóg, gdy to się działo?”.
Tak na przykład jest podczas obecnych mordów chrześcijan przez bandy muzułmańskie ISIS. Kiedy natomiast Bóg interweniuje i zabija wszystkich by powstrzymać zło, wówczas często te same osoby oskarżają Boga o okrucieństwo.
Chciałoby się powiedzieć: „Zastanówcie się, co wy mówicie? Jak Bóg likwiduje zło to wam się nie podoba i jak nie likwiduje to też wam się nie podoba”.
Cokolwiek Stwórca zrobi, to jego główny oszczerca zawsze go będzie oskarżał, a jego słudzy będą to robić z nim do spółki. Oczywiście oskarżenia Boga wynikają często z ignorancji w najlepszym przypadku, a z podłości w najgorszym. Są bowiem ludzie, którzy oskarżają Boga, a sami są gotowi robić gorsze rzeczy. Takim przykładem są wszelkie maści socjaliści, komuniści czy wręcz jawni sataniści. Wszyscy oni z dużą łatwością oskarżają Boga, a jednocześnie mordują z wielkim okrucieństwem ludzi.
Bóg dał Ci życie i jeśli nie chcesz być mu za nie wdzięczny, to żyj i ciesz się tym życiem póki masz czym, bo gdy umrzesz nie będziesz miał drugiego życia. Uważaj jednak, byś w tym krótkim epizodzie na ziemi nie wyrządził nikomu krzywdy, bo Bóg osądza tych, co krzywdzą ludzi i w stosownym momencie odpowiesz za zło wyrządzone. Każde zło zostanie wyrównane, bo sprawiedliwość polega na wyrównaniu krzywd. Bez wyrównania krzywd nie ma sprawiedliwości.
Kiedy więc Bóg zniszczył Sodomę i Gomorę, to zrobił to po to, by ludzie ci nie mogli już nikogo skrzywdzić. Bóg ich powstrzymał skracając ich życie, natomiast, to nie zmienia tego, że i tak staną na sąd i jeśli ktoś zasłużył, to dostanie życie lub szanse na nie, a jeśli ktoś wyrządzał ból innym, to odbierze swoja zapłatę, czyli minimum taki sam ból. To jest konieczne do wyrównania krzywdy, by doszło do sprawiedliwości.
Nie jest prawdą, że Bóg za kradzież chleba dla głodnych dzieci będzie karał wiecznymi mękami w piekle, ale nie jest też prawdą, że umrzesz i nic więcej nie poczujesz. Każdy dostanie to, na co zasłużył. Proroczą zapowiedzią przyszłej sprawiedliwości było prawo „oko za oko, ząb za ząb” (Mateusza 5:38). Bóg w ten sposób pokazał, na czym polega wyrównywanie krzywd, dlatego biada tym wszystkim sadystom, którzy dziś krzywdzą ludzi. Dlatego też Pismo nas zachęca byśmy sami się nie mścili. Jeśli chcemy by nasza krzywda została pomszczona, czyli wyrównana, to zostawmy to sądowi Bożemu.
„Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście. Napisano bowiem: Do Mnie należy pomsta. Ja wymierzę zapłatę – mówi Pan – ale: Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód – nakarm go. Jeżeli pragnie – napój go. Tak bowiem czyniąc, węgle żarzące zgromadzisz na jego głowę. Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj.”
Rzymian 12:19-21
Wygląda na to, że jeśli sami wymierzymy sprawiedliwość, to Bóg ją zaakceptuje i nie ukara złoczyńcy skoro zrobiliśmy już to sami. A jeśli zamiast mścić się będziemy czynić dobro, to zwiększamy ogrom cierpień, jakie ten człowiek odbierze w zapłacie za swoje zło.
Kiedyś myślałem, że w tym wersecie chodzi o to, że złemu zrobi się niezręcznie, głupio, że nas krzywdzi, ale w tym wersecie wyraźnie pisze, że „węgle żarzące zgromadzisz na jego głowę”. Zgromadzisz, a więc mowa jest o przyszłej karze, jaką odbierze, a nie o tym, że już będzie mu przykro albo, że się zdenerwuje, bo ujawni się, jak bardzo jest zły w kontraście do naszej dobroci.
Im więcej dobra wyświadczamy temu kto nas krzywdzi, tym większą złoczyńca poniesie karę, ale to jest alternatywa, druga możliwość to wymierzenie samemu sprawiedliwości. Jest to bardzo ryzykowne, ale akceptowane przez Boga.
„Kto przelewa krew człowieka, przez człowieka zostanie przelana jego własna krew.”
Rodzaju 9:6
Takie prawo dostał Noe z rodziną, co znaczy, że dostali je wszyscy ludzie na ziemi. Człowiek ma prawo wyrównać krzywdę, czyli każdy zabójca powinien zostać zabity. To jest sprawiedliwe i Bóg dał nam prawo do tego, by dopilnować tej sprawiedliwości. I teraz przenieść to prawo na całą ludzkość. Gdyby ludzie respektowali to prawo, to nie byłoby wojen i strasznych krzywd na ziemi, bo każdy, kto by raz zabił nie zdążyłby tego powtórzyć, bo sam zostałby zabity.
Wszelkie problemy biorą się z tego, że ludzie nie trzymali się tego prawa, co doprowadziło do sytuacji, w której jeden człowiek terroryzował całe narody. Co gorsza, inni zamiast zabić złego, sami dołączali do niego czyniąc go jeszcze silniejszym i niepokonanym w złu. Tak było z Hitlerem, z ukraińskimi bandami UPA i tak jest z dzisiejszymi bandami islamistów. Wyrządzają zło dlatego, że nie ma siły, która by mogła lub chciała powstrzymać to zło. Oskarżanie Boga nie ma tu nic do rzeczy, bo Bóg osądzi wszystkich, gdy dobiegnie końca ich czas, a póki co, to mamy sami pilnować sprawiedliwości.
Zorganizowane bandy, które urosły czasem do wielkości państwa boja się sprawiedliwości, dlatego w wielu krajach wyeliminowano karę śmierci. Czyli uniemożliwiono wyrównanie krzywd. Jeśli ktoś zaczyna oskarżać Boga o tolerowanie zła, to w pierwszej kolejności spytaj czy człowiek ten jest zwolennikiem kary śmierci dla zabójców? Jeśli powie, że jest przeciwnikiem takiej kary, to taka osoba nie ma prawa czegokolwiek zarzucać Bogu, gdyż sama jest współwinna złu.
Skoro nie ma kary dla zabójców, to nic dziwnego że ich liczna rośnie. Z tego też powodu im mniej ludzi wierzy w Chrystusa i jego nauki, tym mniej też osób wierzy w karę za zło, dlatego będzie rosła ilość zbrodni. Ateizm jest nawozem dla ludobójstwa, czego najlepszym dowodem były mordy dokonywane przez komunistów przekonanych, że nie ma niczego takiego jak sprawiedliwość Boża.
Gdyby sadyści wiedzieli jaka czeka ich kara, to z pewnością nie krzywdziliby ludzi. Ponieważ nie wierzą w to, że zostaną kiedykolwiek rozliczeni ze swoich zbrodni, więc brną w złu. Podobnie człowiek, który wierzy, że za zabójstwo czeka go w najgorszym razie śmierć, to po pierwszym zabójstwie przestaje przejmować się kolejnymi ofiarami, bo i tak, w jego przekonaniu, nic gorszego nie może go spotkać. Taką błędną naukę głoszą świadkowie Jehowy.
Jeśli dobrze pamiętam, to twórca polskiej cybernetyki Marian Mazur powiedział, „że nie ma ludzi złych są tylko źle poinformowani”. Czyli to, co ja piszę, że gdyby ludzie wiedzieli co ich czeka, to zdecydowana większość zbrodniarzy nie wyrządziłaby nikomu krzywdy. Ludzie są zbrodniarzami, bo nie wiedzą lub nie wierzą, że kiedykolwiek zapłacą za swoje zbrodnie.
„W niej [dobrej nowinie] bowiem objawia się sprawiedliwość Boża, która od wiary wychodzi i ku wierze prowadzi, jak jest napisane: a sprawiedliwy z wiary żyć będzie.” – Rzymian 1:17
Photo credit: Foter / Public Domain Mark 1.0
4 Responses to “Bóg zgładził mieszkańców Sodomy i Gomory. Gdzie tu sprawiedliwość?”
jahwe ihvh jehova on 3 sierpnia 2015
Archeolodzy na miehscu sodomy i gomory znalezli olbrzymie połacie zeszklonej skały na kolor zielony,kazdy wie ze to identyczny efekt miejsc gdzie wybuchały bomby atomowe,jak to teraz wytłumaczyc? moze to jakas wyzsza cywilizacja rozwaliła te miasta atomówkami za cos czego sie dopuscili? Nawet w biblii ze nie wposminajac o innych zródłach ktore sa ukrywane jest opisywany bóg Jahwe jako bóg który przybył z aniołami z niebios, jest opisywana nawet flota statków w róznych starozytnych znalezionych zwojach.wynika z tego że Jahwe to jakis kosmiczny bandyta który przyleciał tu niezle sie zabawić i sie wzbogacic naszym kosztem.
Robert on 3 sierpnia 2015
Widzę, że zrozumiałeś tekst…
JAN1 on 4 sierpnia 2015
NIE ŁĄCZ SIE Z WIELKIM TLUMEM BY CZYNIC NIEPRAWOSC [Mojzeszowe] PRZECIW WOJNIE „A jeżeli chcecie położyć kres gwałtom i przemocy, jeżeli chcecie położyć
kres wojnom, to ile z siebie chcecie dać? Czy nie obchodzi was to, że bierze
się waszych synów do wojska, tam zniewala ich umysły a potem posyła na rzeź?
Na Boga, jeżeli to was nie porusza to co was obchodzi!?…. Troska o
pieniądze?….. Miłe spędzenie czasu…..?”
Juidu Krisznamurti
Historia ludzkości to pasmo przemocy i agresji, a okresy Pokoju to etapy przygotowań do następnych wojen. Ilość ofiar jako konsekwencja pospolitych zbrodni i bandytyzmu to nic nie znaczące epizody w stosunku do ilosci ofiar wojen wywołanych i prowadzonych przez rządy na mocy przymusu wynikającego z tzw. „prawa”. Tym, co umożliwia władzy prowadzenie agresji militarnych jest totalne zniewolenie człowieka i jego zastraszenie prowadzące do tego, że człowiek taki bez szemrania wykonuje każdy rozkaz i polecenie oddzielając je od kontekstu moralnego, tłumiąc sumienie. A przecież już Monteskquieu pisał :” Ślepe posłuszeństwo jest wyrazem ciemnoty u tego, który słucha jak i u tego, który rozkazuje, nie mogą oni wątpić, rozumować, roztrząsać, muszą jeno chcieć!” Świadomość społeczeństw została przytępiona poprzez indoktrynację, która w najpełniejszy sposób realizowana jest w państwowych programach służalczej edukacji szkolnej już od najmłodszych lat. Dlatego ludziom w wieku dorosłym tak trudno uwolnić się od pojmowania świata z podziałem na „swój i obcy”, tym bardziej trudno, że często, jak pokazuje historia, rządy, aby uzasadnić potrzebę istnienia armii i rządów, celowo wywołują poprzez działania militarne, prowokacje i akty terrorystyczne psychozę zagrożenia, aby uzyskać przyzwolenie społeczeństw do uprawomocnienia swych działań wymierzonych tak naprawdę przeciw społeczeństwu. Jedyne, co może zmienić obecną sytuację to przerwanie milczenia w tej istotnej kwestii ludzkiej egzystencji. Należy przerwać milczenie i powiedzieć wprost, czym jest militaryzm, służba wojskowa i pojęcia które współtworzą całą teologię agresji i przemocy. Ludzie jako jednostki nie czują do siebie nienawiści będąc członkami różnych narodów, staje się tak dopiero, gdy rządowa propaganda poprzez media i inne środki indoktrynacji stworzy motyw nienawiści i potrzebę agresji. Dobrym przykładem jest tu front I wojny światowej, gdy żołnierze stron walczących grali z sobą w piłkę, lub pozowali do wspólnych fotografii, by za chwilę stawać przeciw sobie w zbrodniczym powołaniu na mocy tzw. rozkazu i groźby sądu wojennego. W prosty sposób na pytanie, dlaczego istnieje tyle wojen i agresji odpowiadają słowa polskiej piosenki – „Ty mówisz o Pokoju, czy ty nie widzisz, że są tacy, co chcą abyśmy nienawidzili się”. Są więc ludzie którzy uzależnili swoje życie od istnienia instytucji militarnych i na zasadzie ciągłości będą dążyli do utrzymania obecnego status quo. Przez setki lat poprzez związanie ludzi nakazami prawa i obowiązku doprowadzono do sytuacji, że nawet ludzie całkowicie wolni od wewnętrznej agresji traktują podporządkowanie instytucjom wojny jako powinność wynikającą ze słuszności. Instytucje przemocy i agresji wrosły w tkankę społeczeństw i dlatego tak trudno ludziom oddzielić je od tego, co dobre i potrzebne. Jest to jednak konieczność i wyzwanie czasu. Zakwestionowanie zasadności istnienia instytucji militarnych nie może być równoznaczne z odrzuceniem struktur społecznych w ogóle czy instytucji koordynujących ludzkie działania i porządkujących zachowania negatywne. Jest tylko -jak powiedział Lew Tołstoj – odrzuceniem instytucji, które służą zniewoleniu człowieka. Dużą trudnością obecnie jest panujący relatywizm ocen, który powoduje, że nawet ludzie dobrego serca służbę w wojsku traktują jak każdą inną pracę, często znajdując się tam w wyniku konsekwencji wielu życiowych uwarunkowań np.: braku innej pracy, możliwości kariery, przy jednoczesnym braku świadomości, że ten rodzaj życiowej aktywności nie służy dobru, a jest tylko sytuacjonizmem niegodnym człowieka świadomego. Rządy, aby utrzymywać struktury militarne i produkcję sprzętu zbrojeniowego, okradają narody z olbrzymich środków, które mogłyby zostać spożytkowane na opiekę zdrowotną, szkolnictwo, ochronę środowiska i wiele innych pożytecznych rzeczy. Wiele problemów i społecznych patologii to dalsze konsekwencje militaryzmu, logiki walki, współzawodnictwa i wynikającego z tego systemu gospodarczego.
Samo światowe lotnictwo wojskowe, od 1945 roku do 1990 zużyło paliw przy skromnym wyliczeniu, które światowe rolnictwo mogło darmo wykorzystać przez kolejne 450 lat, a ilością sprzętu zaangażowanego w służbę zabijania można by zaspokoić wszelkie potrzeby związane z ludzką egzystencją. Jeden samolot nowej generacji to 30 mln dolarów, samolot typu Awacs to 160 mln. dolarów, atomowy okręt podwodny to już miliardy. Nie ma tu żadnego znaczenia, jaki kraj wydaje te środki na zbrojenia, bo żyjemy w świecie gdzie wszystko jest współzależne i na każdego człowieka na Ziemi spada ciężar zbrojeń. Co roku na ziemi z głodu i niedożywienia umiera 20 milionów dzieci, tona pszenicy kosztuje 160 dolarów, nietrudno zatem przeliczyć, że niewielka ilość środków, które angażowane są przez światowy militaryzm – rządy i posłuszne im rzesze najemników mogłaby zaspokoić potrzeby biednych i rozwiązać wszystkie potrzeby socjalne świata i wszystkie przyczyny konfliktów.
Osobnym problemem wynikającym z militaryzmu są koszty pośrednie związane z utrzymaniem całego aparatu państwowej biurokracji, która pośrednio służy militaryzmowi, wymuszając na społeczeństwach środki finansowe na utrzymanie tych pasożytniczych instytucji. Ciągła rozbudowa tych struktur będąc celem samym w sobie przebiega równolegle z procesem ciągłego ograniczania wolności społeczeństw tylko po to, aby były one służebne wobec tych struktur. Czyniąc z rzesz milionów ludzi współczesnych niewolników poprzez tysiące zależności i powinności narzuconych przez mechanizmy fiskalne, prawne, kulturę i reklamę, oraz poprzez bazujący na jednostkowym egoizmie tak zwany rozwój i wzrost gospodarczy, proces ten ma na celu jedno- pozyskanie coraz większych środków na utrzymanie całego i ciągle się rozbudowującego aparatu władzy i państwowej biurokracji. Lew Tołstoj ujął to w słowach ” jej pomocników i pomocników jej pomocników”. Problemy społeczne będące tego konsekwencją pokazuje się, jako mające inne zupełnie przyczyny pomijając tę zasadniczą, jaką jest pochłaniający wszystko aparat państwa i jego główni sprzymierzeńcy tj. nauka, kultura, edukacja i media. ” Władza ciemięży i zniewala a możni je wyzyskują” powiedział Jezus z Nazaretu ( Biblia Tysiąclecia, II wydanie). Czasy obecne charakteryzuje totalność tego zjawiska przy wykorzystaniu niewiedzy tych, którzy czynią to innym własnymi rękoma. Często bowiem „dobre serce” ma człowiek, który będąc urzędnikiem wykonuje i egzekwuje tylko prawo, organizując np. pobór do wojska, czy wyszukując środki na utrzymanie tego zwyrodniałego systemu. Dążyć do pokoju to również rozważać to wszystko, całe zjawisko przemocy dokonujące się w czasie Pokoju, bo wojna to również dalsza konsekwencja tych zjawisk. System korzyści materialnych i innych przywilejów służy realizacji partykularnych interesów „elit”.
Upadek systemu socjalistycznego i koniec zimnej wojny pokazał, że mimo odejścia zagrożenia ludzie żyjący z wojny sami nie zrezygnują ze swego nieludzkiego powołania. Po części dlatego, że produkcja i handel bronią to potężny przemysł i olbrzymie pieniądze ( Międzynarodowy Syndykat Zbrodni), warto więc poprzez prowokacje, akty terrorystyczne i utrzymywanie wojskowych dyktatur wywoływać wojnę i utrzymywać sztuczny stan zagrożenia niż zmierzać ku Pokojowi.
Tekst ten jest również adresowany do ludzi pracujących w przemyśle zbrojeniowym by zrozumieli, że to, co robią jest nieludzkie, że jest ich praca taką samą zbrodnią jak bezpośrednie popieranie zbrodni militaryzmu.
Argument, że niejako przy okazji rozwoju techniki wojskowej dochodzi do cywilnych zastosowań tych badań, jest niegodny człowieka myślącego, tak jakby badania służące dobrym celom nie mogłyby być celem samym w sobie. Na pewno wielu ludzi, którzy tworzą struktury militarne nie przekona żadna argumentacja, jednak należy wierzyć, że takich będzie mimo wszystko niewielu. Od większości i od ich postawy zależy więc stan świata, bo tylko milczące przyzwolenie tej większości pozwala trwać temu układowi rzeczy. Obecna rzeczywistość jest układem patologicznej równowagi opartej o przemoc, ucisk i zniewolenie i kiedy od tego odejdziemy, to miejsce musi zająć BRATERSTWO, zaufanie, zaangażowanie, życzliwość i wyrozumiałość, czyli to wszystko, czego uczy większość religii świata pod pojęciem MIŁOŚCI.
Co można powiedzieć ludziom uwikłanym materialnie i ambicjonalnie w struktury militarne? Wszak są często uzależnieni w całym wymiarze ich świadomości. Możemy zrozumieć ich, ich lęki i obawy, zależność od pensji, kariery i mieszkania.
Należy im jednak powiedzieć wprost – Odstąpcie od tej barbarzyńskiej profesji, a Ziemia da wam wszystko, co potrzebujecie, niczego wam nie ubędzie, bo dosyć jest wszystkiego. Trzeba tylko odejść od zarozumiałego i egoistycznego pojmowania świata. Obecne problemy ludzkości to konsekwencja egoizmu i z niego wypływającej źle ukierunkowanej aktywności jednostek. Militaryzm jest na tej liście na pierwszym miejscu, jest największym złem, od tego, czy ludzie porzucą zbrojenia i rozwiążą armie zależy przyszłość cywilizacji ludzkiej. prędzej czy później będzie to „być albo nie być” dla wszystkiego co żyje na naszej Ziemi. Jeżeli mamy istnieć będziemy musieli dokonać rozdziału tych, którzy pragną Pokoju od tych, którzy pragną wojny, choć będzie to na pewno trudne i bolesne, i każdy z osobna wyboru tego będzie musiał dokonać. Ludzie o niskich pobudkach nie mogą przecież w nieskończoność być wyznacznikami naszej drogi ku przyszłości. Na pewno drogą do Pokoju nie jest przemoc militarna, bombardowania, eksterminacja narodów, przemoc ekonomiczna dokonująca się obecnie w wielu regionach świata, choć w wielu deklaracjach polityków pada argument walki o pokój i dobro. To wszystko czynią ludzie wojny, choć zasłaniają się Bogiem i Prawdą.
Jak pisał Eric Weil: „Najbardziej samowolna tyrania szermować będzie słowami o godności, wolności i wyzwoleniu człowieka, aby narzucić rozwiązania, których skutkiem moralnym jest zapomnienie samego pojęcia WOLNOŚCI, a których konsekwencje techniczne zaprzeczają podstawowemu celowi polityki jakim winien być Pokój.”
Możliwe, że długo jeszcze nie wyzbędziemy się jednostkowej agresji w życiu społecznym, ale jest ona mniej istotna w stosunku do konsekwencji istnienia zorganizowanych struktur militarnych. W. Bukowski powiedział kiedyś ,”Że władza nie rodzi się z broni, czołgów, czy bomby atomowej i na nich się opiera. Władza rodzi się z pokory człowieka i zgody na posłuszeństwo”. W tym samym tonie wypowiedział to Gandhi: „Każdy, kto podporządkowuje się niesprawiedliwemu prawu ponosi odpowiedzialność za to wszystko, co jest tego konsekwencją. Toteż, jeżeli prawo i sprawiedliwość są w konflikcie musimy wybrać sprawiedliwość i nieposłuszeństwo wobec prawa”, i dalej „Nieposłuszeństwo obywatelskie jest niezaprzeczalnym prawem każdego obywatela. Rezygnując z niego przestaje się być człowiekiem. Tym, co pozwala władzom państw bezkarnie wszczynać wojny, rujnować domy i zabijać miliony ludzi jest lęk, aby cywilizacja ludzka doznała ukojenia Pokojem, ten lęk trzeba pokonać i zdecydowanie pozbawić władzy-prawa tworzenia armii i wszczynania wojen”. W tym temacie O.Vial pisał -„Posłuszna, służalcza ludność, czy to skrępowana strachem, czy pokonana perswazją jest zawsze najlepszym sprzymierzeńcem władzy. Opinia publiczna uczy się rezygnacji i przychodzi totalizm, odtąd mówić prawdę nie oznacza już tylko i wyłącznie sprzeciwianie się władzy, ale również zwalczanie powszechnej milczącej bierności, łamiąc powszechne prawo niemych i nie ulegając uznanemu porządkowi ślepych. Mówić prawdę znaczy zakłócać spokój społeczny i wywoływać publiczne potępienie.” Największy z ludzi – Jezus z Nazaretu powiedział swym uczniom: „Świadczenie o źle tego świata wywoła nienawiść”. Możliwe, że będzie tak i teraz, bo dla wielu zatwardziała nieprawość przyobleczona w szatę społecznych norm i kultury jest sposobem na życie i za wszelką cenę będą chcieli to utrzymać. Po stokroć większą zbrodnią jest zmuszanie czy prowokowanie innych , np. bezwolnych żołnierzy, do zabijania, tak właśnie robią politycy i ci, którzy im pomagają w ramach prawa. Tym, co umożliwia manipulacje społeczeństwem jest przekonanie, które wtłaczano narodom o własnej odrębności, wyższości, wytyczając granice interesów. Musimy się uwolnić od tego patriotyzmu, który Gandhi zdefiniował najpełniej nazywając go „podłym interesem narodowym”. Z kolei jeden z najwybitniejszych myślicieli XX w. Max Horhaimer tak pisał o tym wynaturzonym poglądzie – „Całe ich życie jest ciągłym wysiłkiem poniżania natury zewnętrznej i wewnętrznej i utożsamiania się z jej surogatami : rasą, ojczyzną, wodzem, kulturą i tradycją. Wszystkie te słowa oznaczają dla nich nieodpartą realność wymagającą szacunku i posłuszeństwa”. Aby coś się zmieniło w realiach naszej rzeczywistości, musimy to posłuszeństwo wypowiedzieć i przyjąć postawę człowieka Pokoju. Musi być ktoś, kto pierwszy odłoży miecz, nie ma innej drogi. Muszą to być ludzie ze wszystkich narodów, którzy już dziś rozumieją tego potrzebę, a za nimi pójdą inni. Trzeba wyjść poza realność rzeczywistości, poza jej uwarunkowania tak jak to robili pierwsi chrześcijanie kierując się nie sfałszowanym jeszcze wtedy czystym przesłaniem nauki Jezusa z Nazaretu i nie dać się zastraszyć grą na naszym poczuciu zagrożenia,. W książce ” The Rise of Christianity” ( Londyn 1947 str. 333 ) E. W. Bernest pisał: „Ze starannego przeglądu wszystkich dostępnych źródeł wynika, że do czasów Marka Aureliusza (161-180) żaden chrześcijanin nie został żołnierzem, żaden też żołnierz nie pozostawał nim, gdy został Chrześcijaninem”. E. Gibon w ” History of Chrystianity” New York 1891, str. 162-163 ) „Było nie do pomyślenia by chrześcijanie bez uchybienia bardzo świętemu obowiązkowi mogli być żołnierzami, sędziami, książętami i urzędnikami cesarstwa”. Te same wnioski zawarte są w dostępnej w Polsce książce E. Gibona „Zmierzch cesarstwa Rzymskiego” Tom II str. 37. Do takich samych wniosków doszła autorka książki The New Worlds Foundation pisząc: chrześcijanie walkę uważali za coś złego, dlatego nie służyli w wojsku, nawet jeśli cesarstwo potrzebowało żołnierzy. Za te postawy chrześcijanie często płacili życiem, ale w ten sposób byli „światłem dla świata”, wzorem wyższej świadomości niż prymitywna żądza krwi. W czasach obecnych jedyną społecznością religijną , która jako całość przyjęła taką postawę wobec faszyzmu byli podczas II wojny światowej Świadkowie Jehowy. Gilotynowani, rozstrzeliwani, osadzani w obozach śmierci pokazali światu czym jest prawda. Nawet Rudolf Hess w swych pamiętnikach przyznał zanim popełnił samobójstwo że tak wyobrażał sobie pierwszych chrześcijan ginących na arenach Rzymu. Dziś taką postawę musimy przyjąć wszyscy, aby cos się mogło zmienić. Każde wzięcie pod uwagę stanu obecnego w określeniu swego stanowiska względem Pokoju niweczy Pokój, bo zawsze znajdą się argumenty by czuć się zagrożonym.
Wielu wybitnych uczonych apelowało o Pokój i Rozbrojenie, głosy te jednak były tłumione i nie dopuszczane do wiadomości społeczeństw. I tak w 1925 roku 75 intelektualistów podpisało manifest do Ligi Narodów w tym min. Tagore, Russel, Buber, Einstein, Gandhi gdzie czytamy: ” Uważamy, że armie opierające się na obowiązku służby wojskowej stanowią wraz ze sztabem oficerów zawodowych poważne zagrożenie pokoju. Obowiązkowa służba jest degradowaniem wolnej ludzkiej osobowości. Życie w koszarach, wojskowa musztra, ślepe posłuszeństwo wobec najbardziej nawet niesprawiedliwych i bezsensownych rozkazów, cały system treningu w kierunku uśmiercania podważają szacunek dla ludzkiego życia. Obowiązkowa służba przynosi szkodę całemu narodowi. Wpaja ona we wszystkich mężczyzn ducha militaryzmu, czyniąc to w wieku najbardziej podatnym na takie wpływy. W końcu wojna zaczyna uchodzić za rzecz nie uniknioną nawet pożądaną. Rząd, który znajduje oparcie w obowiązkowej służbie wojskowej, łatwo może wypowiedzieć wojnę i stłumić natychmiast głos opozycji przez mobilizację. Rząd, któremu potrzebne jest dobrowolne poparcie własnego narodu, będzie z konieczności w swej polityce zagranicznej ostrożniejszy.”
Każdy, kto przeczyta zebrane tu wypowiedzi ludzi powszechnie uznanych za moralne autorytety może sobie odpowiedzieć, czym jest Prawda i stać się aktywnym w głoszeniu tej prawdy innym, bo jak powiedział cytowany już Gandhi: „Milczenie jest zgodą na zło”.
Na płycie pamiątkowej o Gandhim jest napis, który w skrócie brzmi -„Pragnę, aby nastało na Ziemi Królestwo Boże, aby dążenie do niego było dziełem wszystkich żyjących”. Na ile więc dążymy do tego królestwa, a na ile swą postawą umacniamy Królestwo Fałszu, i Zła? Prędzej czy później zadamy sobie to pytanie, być może w chwili, gdy już nic więcej nie będziemy mogli uczynić, ale na pewno moment ten nadejdzie.
Zasadniczym motywem tego tekstu jest przekazanie szerszemu gronu ludzi tekstu przemówienia Lwa Tołstoja przygotowanego na Kongres Pokoju w Sztokholmie, które w najpełniejszy sposób pokazuje i obnaża logikę wojny i przemocy militarnej. Jego aktualność jest nie podważalna, a jasność i spójność logiki czyni z jego wypowiedzi argument nie do obalenia dla tych, którzy działają na rzecz pokoju. Pragnieniem Lwa Tołstoja było, aby społeczeństwa zapoznały się z jego treścią. Za jego życia uniemożliwiono mu to, dziś są środki i możliwości, aby każdy włączył się w propagowanie tego tekstu. Każdy oto go otrzyma, aby nie było na Ziemi ludzi, którzy go nie znają, można go powielić na zasadzie łańcuszka rozsyłając go w kilku kopiach, tłumacząc na języki obce, wykorzystać Internet i inne środki poligraficzne. Jest na to czas, a może go nie być…. Przemyślmy celowość wielu naszych codziennych aktywności i odpowiedzmy sobie, co jest ważne, gdy toczą się wojny i giną niewinni ludzie. Dać innym wzór lepszej rzeczywistości to bardzo wiele i jest to dopiero początek. Nie zniechęcajmy się więc, jeżeli nawet wymierne efekty tego, co tu napisano nie pojawią się od razu. Ludzie starsi wykazują naturalną zachowawczość wynikającą z wielu socjologicznych uwarunkowań, dlatego apel ten jest skierowany głównie do ludzi młodych, to będzie ich przyszłość, taka, jaką będą sobie tworzyli. W każdym z nas jest wiele niedoskonałości, nad którymi każdy musi pracować z osobna, ale na początek zauważmy to największe zło, jakim jest rzeka ludzkiej krwi płynącej nieustannie jako konsekwencja militaryzmu. Zauważmy dalsze konsekwencje naszego na to przyzwolenia. Pamiętajmy też, że wojna to konsekwencja naszego codziennego życia, naszych nieumiarkowanych potrzeb, celów i ambicji, suma naszych codziennych zachowań.
PRZEMÓWIENIE LWA TOŁSTOJA
Poniżej prezentujemy przemówienie Lwa Tołstoja, które przygotował i miał wygłosić w 1909 roku na Kongresie Pokojowym w Sztokholmie, a które z powodu nagromadzenia w nim zbyt wielu niewygodnych racji, zarówno dla rządów jak i dla zwykłych obywateli, nigdy nie zostało przez niego wygłoszone.
Wyścig zbrojeń i groźba wybuchu pierwszej wojny światowej, którą czuło się już w powietrzu wywoływały niepokój wśród Europejczyków. Ruch na rzecz pokoju nie był w tamtych latach ruchem ani zbyt popularnym, ani masowym. Kongres Pokoju organizowali ludzie niewątpliwie ze szczerego przekonania, ale ich miłość do pokoju, często ograniczała się do sentymentalnych utyskiwań na klęskę, której przyczyny nie zgłębiali. Organizatorzy wysłali zaproszenie do Lwa Tołstoja, który liczył sobie wówczas 80 lat. Pisarz, który uważany był za jednego z najbardziej poważanych ludzi swego pokolenia i który uświadamiał sobie grozę wiszącego nad światem niebezpieczeństwa, zdecydował się opuścić wiejską samotnię w Jasnej Polanie i odbyć podróż do Szwecji, by z trybuny rzucić wezwanie – tekst, który wcześniej przesłał organizatorom. Niestety, gwałtowność apelu przeraziła „ostrożnych” pacyfistów. Nikt nie przypuszczał, że wiekowy pisarz zechce wziąć osobiście udział w Kongresie. Spodziewano się co najwyżej pisma z życzeniami pomyślnych obrad. Tołstoj zaś zamierzał zwrócić się z rewolucyjnym apelem wprost do ludów. Wzywał do wypowiedzenia posłuszeństwa rządom i jako człowiek szczerze wierzący potępiał rzekomo chrześcijańskich mężów stanu, którzy z wyznaniem wiary na ustach przygotowywali rzeź milionów ludzi.
Zakłopotani organizatorzy odłożyli Kongres na rok następny, a gdy się wreszcie odbył w 1910 roku nie odczytano tam, ani nawet nic nie wspomniano o piśmie Lwa Tołstoja. Od tamtych czasów minęło niemalże sto lat, a przemówienie Tołstoja jest nadal aktualne i z powodzeniem można byłoby wygłosić je na współczesnym kongresie pokoju.
4 SIERPIEŃ 1909
„Zebraliśmy się tu po to, by walczyć przeciwko wojnie. Przeciwko wojnie, a więc przeciwko temu, w imię czego wszystkie narody świata, miliony ludzi na świecie, oddają do wolnej, do wszelkiej kontroli, dyspozycji kilkudziesięciu osób, a niekiedy jednego człowieka nie tylko miliardy rubli, franków, jenów, stanowiących znaczną część ich zapracowanych oszczędności, ale i samych siebie, swoje życie. I oto my, kilkunastu przybyłych z różnych stron świata uczciwych ludzi, nie posiadających żadnych szczególnych przywilejów, a co najważniejsze, żadnej władzy nad nikim, zamierzamy walczyć, a skoro chcemy walczyć, to mamy też nadzieję zwyciężyć tę olbrzymią siłę, nie jednego lecz wszystkich rządów, mających do dyspozycji miliardowe sumy i miliardowe wojska i bardzo dobrze rozumiejących, że ta wyjątkowa sytuacja w jakiej znajdują się oni, tzn. ludzie wchodzący w skład rządów, oparta jest tylko na wojnie, na wojsku mającym znaczenie i sens tylko wtedy, kiedy jest wojna – ta właśnie wojna, z którą chcemy walczyć i którą chcemy zniszczyć.
Walka, gdy siły są tak nierówne, powinna się wydać szaleństwem. Ale zastanówmy się nad znaczeniem środków walki, znajdujących się w naszych rękach, a wyda się dziwne nie to, że decydujemy się na walkę, lecz to, że istnieje jeszcze to, z czym chcemy walczyć. Oni mają w rękach miliardowe sumy, miliony posłusznych wojsk, my zaś tylko jedno – ale za to najpotężniejszy środek na świecie – PRAWDĘ.
I dlatego, choćby nasze siły wydawały się znikome w porównaniu z siłami naszych przeciwników, nasze zwycięstwo jest równie niewątpliwe, jak niewątpliwe jest zwycięstwo, które odnosi światło wschodzącego słońca nad mrokiem nocy. Zwycięstwo nasze jest niewątpliwe, ale tylko pod jednym warunkiem – jeżeli mówiąc prawdę, będziemy mówili całą prawdę, bez jakichkolwiek kompromisów i ustępstw. A prawda jest tak prosta, tak jasna, tak oczywista i obowiązkowa nie tylko dla chrześcijan, ale rozsądnego człowieka, że wystarczy tylko wypowiedzieć ją całą w pełnym jej znaczeniu, żeby ludzie już nie mogli postępować wbrew tej prawdzie.
Prawda tą w całym jej znaczeniu jest to, co tysiące lat temu zostało powiedziane w przykazaniu, uznawanym przez nas za Boskie, w dwóch słowach: nie zabijaj.
Prawdą jest to, że człowiek nie może i nie powinien nigdy i pod żadnym pozorem zabijać drugiego człowieka.
Prawda ta jest tak oczywista, tak powszechnie uznawana i obowiązująca, że wystarczy jasno i zdecydowanie postawić ją przed ludźmi, żeby to zło, które nazywa się wojną, stało się absolutnie niemożliwe.
I dlatego myślę, że jeżeli my, przybyli na Kongres Pokoju, zamiast jasno i zdecydowanie wypowiedzieć tą prawdę będziemy apelować do rządów i proponować im różne sposoby, żeby zmniejszyć zło wojny, lub ,aby wybuchały one coraz rzadziej, upodobnimy się do ludzi, którzy mając w ręku klucz do drzwi włamują się przez ściany wiedząc, że nie są w stanie tych ścian obalić. Oto miliony zbrojnych i coraz lepiej uzbrojonych ludzi szkolonych do coraz pomysłowego zabijania. Wiemy, że te miliony ludzi nie mają najmniejszej chęci zabijać takich samych ludzi jak oni, że większość nawet nie wie, z jakiego powodu zmusza się ich do robienia tego, co jest im wstrętne, że ciąży im stan podporządkowania i przymusu, wiemy, że zabójstwa dokonywane od czasu do czasu przez tych ludzi, popełniane są na rozkaz rządów, wiemy, że istnienie rządów jest od wojska i my ludzie pragnący położyć kres wojnom, nie znajdujemy nic odpowiedniejszego po temu jak to, żeby proponować i to komu? – rządom istniejącym tylko dzięki wojnie, takie sposoby które położyłby kres wojnie, czyli że proponujemy rządom samounicestwienie. Rządy będą z przyjemnością słuchały wszystkich takich przemówień wiedząc, że wywody takie nie tylko nie położą kresu wojnie i nie podkopią ich władzy, ale jeszcze bardziej ukryją przed ludźmi to, co rządy potrzebują ukryć by mogły istnieć i wojska i wojny i one same, rządy dysponujące wojskami. Ale przecież to anarchizm: ludzie nigdy nie żyli bez państwa i rządów. A zatem rządy i państwa i siły wojskowe, które ich strzegą są koniecznymi warunkami życia narodów, mógłby mi ktoś powiedzieć.
Nie mówiąc o tym czy możliwe jest, czy nie życie chrześcijańskich i w ogóle wszystkich narodów bez wojska i wojen broniących rządów i państw przypuśćmy, że ludzie dla swego własnego dobra muszą podporządkować się niewolniczo składającym się z nieznanych im ludzi instytucjom zwanych rządami, muszą koniecznie oddawać tym instytucją wytwory swej pracy i wykonywać wszystkie żądania tych instytucji nie wyłączając zabójstwa bliźniego, przypuśćmy to wszystko: pozostaje mimo to nie rozwiązywalna na naszym świecie trudność. Trudność ta wynika z niemożliwości pogodzenia chrześcijańskiej wiary, którą kładący na to szczególny nacisk wyznają wszyscy ludzie wchodzący w skład rządu z rekrutującymi się z chrześcijaństwa wojskami wyszkolonymi do zabijania. Jakby tam nie wypaczono nauki chrześcijańskiej, jakby tam nie przemilczano jej głównych tez zasadniczym sensem tej nauki jest tylko umiłowanie Boga i bliźniego. Boga, czyli najwyższej doskonałości w cnocie i bliźniego, czyli wszystkich ludzi bez różnicy. A zatem, jakby się zdało, należy koniecznie uznać jedno z dwojga, albo chrześcijaństwo z miłością Boga i bliźniego, albo państwo z wojskami i wojnami.
Bardzo możliwe, że chrześcijaństwo się przeżyło i że wybierając jedno z dwojga: chrześcijaństwo i miłość, albo państwo i zabójstwo ludzie raczej uznają, że istnienie państwa i zabójstwa jest o tyle ważniejsze od chrześcijaństwa, iż trzeba zapomnieć o chrześcijaństwie, pozostać tylko przy tym ,co jest dla ludzi ważniejsze: przy państwie i zabójstwie.
Wszystko to jest możliwe, w każdym razie ludzie mogą tak myśleć i czuć. Ale wtedy tak też trzeba powiedzieć. Trzeba było powiedzieć, że ludzie w naszych czasach powinni przestać wierzyć w to, co mówi zbiorowa mądrość całej ludzkości, co mówi wyznawana przez nich nauka Boża, powinni przestać wierzyć w to, co wyryte jest niezatartymi zgłoskami w sercu każdego człowieka, a powinni wierzyć tylko w to, co nie wyłączając również zabójstwa, rozkażą inni ludzie, którzy przypadkowo przez dziedziczenie zostali cesarzami, królami, albo przez różne intrygi z wyborów zostali prezydentami, posłami do izb parlamentów. Tak właśnie trzeba by powiedzieć. A powiedzieć tego nie można. Nie można powiedzieć nie tylko tego, ale nie można powiedzieć ani jednego, ani drugiego. Jeżeli się powie, że chrześcijaństwo zabrania zabijać to nie będzie wojska, nie będzie rządu. Jeżeli się powie, że my władzę uznajemy i legalność zabójstwa i odrzucamy chrześcijaństwo – nikt nie zechce słuchać takiego rządu opierającego swą władzę na zabójstwie. I poza tym, skoro zabójstwo dozwolone jest na wojnie, to powinno być tym bardziej dozwolone narodowi dochodzącemu swych praw przez rewolucję. Dlatego też rządy nie mogą powiedzieć ani jednego, ani drugiego, dokonują jedynie starań, żeby ukryć przed swoimi poddanymi konieczność rozwiązania dylematu.
Dlatego właśnie, aby przeciwdziałać złu wojny, my zebrani tutaj, jeżeli istotnie chcemy dopiąć swego celu, musimy uczynić tylko jedno: postawić ten dylemat jasno i zdecydowanie przed ludźmi wchodzącymi w skład rządów, jak przed masami ludu, tworzącymi wojsko. Aby to uczynić powinniśmy jasno i otwarcie powtórzyć tylko prawdę, że człowiek nie powinien zabijać człowieka, ale wyjaśnić również, że żadne względy nie mogą zwolnić ludzi w świecie chrześcijańskim od obowiązku podporządkowania się tej prawdzie. I dlatego zaproponowałbym naszemu zgromadzeniu (zebraniu), ułożenie i opublikowanie takiej odezwy do wszystkich, a zwłaszcza do chrześcijańskich narodów, w której jasno i zdecydowanie powiedzielibyśmy to, że wojny nie są – jak to uważa większość ludzi czymś szczególnie dobrym i godnym pochwały, lecz są jak każde zabójstwo wstrętne i zbrodnicze zarówno dla tych ludzi, którzy z wolnej woli wybierają działalność wojskową, jak i dla tych, którzy wybierają ją ze strachu przed karą lub ze względu na korzyści. W stosunku do osoby wybierającą działalność wojskową z własnej woli, zaproponowałbym, żeby w odezwie tej jasno i zdecydowanie powiedzieć mimo całej pompy, przepychu i w ogóle aprobaty towarzyszącej tej działalności, jest ona zbrodnicza i haniebna, tym bardziej zbrodnicza i haniebna im wyższe stanowisko zajmuje człowiek w hierarchii wojskowej. I tak samo zaproponowałbym, by jasno i zdecydowanie powiedzieć prostym ludziom powołanym do służby wojskowej pod groźbą kary lub za pomocą przekupstwa, że grzeszą i przeciwko swojej wierze i przeciwko moralności i przeciwko swojemu rozsądkowi, kiedy zgadzają się wstąpić do wojska; przeciwko wierze przez to, że wstępują do szeregu zabójców, łamią przykazanie Boskie, które wyznają; przeciwko moralności przez to, że obawiając się, że ukarze ich władza lub mając na względzie korzyść godzą się robić to, co w głębi duszy potępiają i przeciwko rozsądkowi przez to, że wstępując do wojska narażają się w razie wojny na to samo, jeśli nie większe nieszczęścia niż te jakie grożą w razie odmowy, a co najważniejsze, wbrew zdrowemu rozsądkowi postępują już wyraźnie przez to, że włączają się do tej samej kasty ludzi, która pozbawiła ich wolności i zmusza do wstąpienia do wojska. W stosunku do jednych i drugich zaproponowałbym, żeby jasno wyrazić w tej odezwie myśl, iż dla ludzi istotnie oświeconych i tym samym wolnych od przesądu związanego z kultem wojskowości( staje się ich z każdym dniem coraz więcej), wojskowa służba i tytuł mimo wszelkich starań, by ukryć ich istotne znaczenie, jest służbą tak samo, a nawet bardziej haniebną, niż służba i tytuł kata: gdyż kat gotów jest zabijać tylko ludzi uznanych za szkodników i zbrodniarzy, a wojsko obiecuje zabijać wszystkich ludzi, których każe mu się zabijać, gdyby to nawet byli najbliżsi mu i najlepsi ludzie.
Ludność w ogóle, a zwłaszcza nasz świat chrześcijański doczekał się takiej ostrej sprzeczności między postulatami moralnymi a istniejącym ustrojem społecznym, że nieuchronnie musi zmieniać nie to, co nie może się zmienić – postulaty moralne społeczeństwa, lecz to, co się zmienić może – ustrój społeczny.
Zmiana ta wywołana sprzecznościami wewnętrznymi i ujawniająca się szczególnie ostro w przygotowaniach do zabójstwa szykowana jest z różnych stron i staje się z każdym rokiem konieczniejsza.
Napięcie wymagające tej zmiany, wzrosło w naszych czasach w takim stopniu, że podobnie jak do przejścia cieczy w ciało stałe potrzebna jest niewielka siła prądu elektrycznego, tak samo do przejścia od tego okrutnego i nierozumnego życia dzisiejszych ludzi z ich podziałami, zbrojeniami i wojskami, do życia rozumnego, odpowiadającego postulatom świadomości człowieka współczesnego, potrzebny jest być może tylko niewielki wysiłek, niekiedy jedno słowo, który w mgnieniu oka przekształcą całą ciecz w ciało stałe.
Dlaczego nasze obecne zebranie nie może podjąć tego wysiłku?
W baśni Andersena, gdy król ze swym orszakiem paradował po ulicach miasta i wszyscy ludzie zachwycali się jego piękną, nową szatą jedno słowo dziecka, które powiedziało to, co wszyscy widzieli, ale nie mówili, zmieniło wszystko. Dziecko powiedziało: „on nic nie ma na sobie” i sugestia przestała działać, król się zawstydził i wszyscy ludzie wmawiający sobie, że widzą na królu piękną, nowa szatę zobaczyli, że król jest nagi. To samo musimy powiedzieć także my , powiedzieć to co wszyscy widzą, ale nie odważają się wypowiedzieć, powiedzieć, że jak by ludzie nie nazywali zabójstwa, jest ono zawsze zabójstwem, zbrodnią i hańbą. I wystarczy jasno i zdecydowanie i głośno, jak możemy to zrobić tutaj, powiedzieć to, a ludzie przestaną widzieć to, co im się wydawało, że widzą i zobaczą to, co widzą rzeczywiście. Przestaną widzieć służbę ojczyźnie, bohaterstwo wojny, chwałę wojskową i patriotyzm, a zobaczą to, co jest nagą prawdę zabójstwa. A kiedy zobaczą stanie się to samo, co w baśni: ci, co popełniają zbrodnię zawstydzą się, a ci, co wmawiali sobie, że nie widzą zbrodni zabójstwa zobaczą ją i przestaną być zabójcami. Ale jak będą się bronić narody przed nieprzyjaciółmi, jak utrzymać porządek w kraju, jak mogą żyć narody bez wojny?
Jaką formę przybierze życie ludzi którzy odżegnują się od zabójstwa nie wiemy i wiedzieć nie możemy. Jedno jest pewne: dla ludzi obdarzonych rozumem i sumieniem rzeczą najnaturalniejszą jest żyć w oparciu o te właściwości, niż podporządkować się niewolniczo ludziom nakazującym wzajemne zabójstwa.
Będę bardzo żałował, jeżeli to, co powiedziałem kogoś obrazi, zmartwi i obudzi niedobre uczucia. Ale ja osiemdziesięcioletni starzec oczekujący w każdej chwili śmierci uważałbym za wstyd i przestępstwo, gdybym nie powiedział całej prawdy tak jak ją rozumiem, prawdy w którą wierzę w to niezłomnie, tylko sama jedna może uwolnić ludzkość od niezliczonych klęsk spadających na nią w wyniku wojny”.
Lew Tołstoj 4 sierpnia 1909 roku.
Przed gmachem ONZ w Nowym Jorku jest napis z księgi Izajasza: ” I przekują swoje miecze na lemiesze, a włócznie na sierpy, i nie podniesie naród miecza przeciwko innemu narodowi i nie będą się więcej uczyli sztuki walki”.-TEN KTÓRY JEST wypowiadajac te slowa dal zapewnienie spelnienia tego proroctwa obowiazkiem ludzi jest byc wiernymi temu proroctwu juz dzis w swych postawachi dazeniach.
Przesłanie to nie jest adresowane do Polaków, Niemców, Rosjan, czy
Amerykanów jest adresowane do wszystkich ludzi dobrej woli i taka była
intencja autorów przytoczonych wypowiedzi.
Jak głosił Gandhi – ” Bez dobrowolnego lub wymuszonego współdziałania ludzi rząd nie posiada żadnej władzy aby móc zmienić istniejącą sytuację, musimy woli rządów przeciwstawić naszą wole lub odebrać mu nasze współdziałanie. Jeżeli w tym zamiarze będziemy stanowczy i zjednoczeni rząd będzie mógł jedynie ugiąć się przed naszą wolą lub upaść”. Działanie na rzecz Pokoju, nie może być walką z wykorzystaniem przemocy. C Chower ujął to w ten sposób: ” Walka bez przemocy zakłada nie tyle miłość do nieprzyjaciela co wolność od nienawiści. Czyńmy więc Pokój wolni od jakichkolwiek negatywnych uczuć świadomi, że nieświadomość w większości przypadków określa postawy tych którzy jeszcze dziś służą wojnie i przemocy” . W przytoczonej proroczej wypowiedzi Biblii z księgi Izajasza przed tymi słowami jest również powiedziane, że ludzie, którzy uznają Boże prawo ” Nie zabijaj i nie szykuj się do zbrodni „I przyjdą na Górę Jahwe i będą „wszystkie narody i mnogie ludy”. Nie lękajmy się więc molocha militaryzmu, choć tak dziś potężny w swej diabelskiej sile, nie znamy czasu, ale na pewno legnie on w gruzach. A my starajmy się być rzecznikami, lub tymi, którzy przybędą na tą Górę mówiąc już dziś o Pokoju i czyniąc swój wkład swą aktywnością w to dzieło motywowani tylko własną świadomością nie utożsamiając się z żadnym narodem i państwem. Pamiętajmy, że ( przed Stwórcą, przed przyszłymi pokoleniami i napewno sami przed przed soba) odpowiadać będziemy nie tylko za nasze działania, ale za to czego żeśmy zaniechali, za to co mogliśmy zrobić a czego nie zrobiliśmy Ps: W obecnej chwili problem wojska i zbrojen stal sie jakosciowo inny i trudny do okreslenia dla wiekszosci ludzi ponieważ struktury militarne wielu panstw powolane pierwotnie i przynajmniej z zalozenia do obrony narodu bedac w zaleznosci politycznej zostaly podporzadkowane zewnetrznym sila ktore nie sa sklonne brac pod uwage interesu i bezpieczenstwa tych narodow a wrecz istnieje prawdopodobienstwo uzycia tych armi bedacych pod obcym dowodzeniem przeciw wlasnemu narodowi ,Lamie sie w ten sposo sumienia i zwykla ludzka przyzwoitosc wsrod zwyklych zolnierzy jak i kadr dowodczych swiadomych negatywnosci tego stanu .Zobowiazani jednak podlegloscia sluzbowa zolnierze moga byc zmuszeni do respektowania zarzadzen sprzecznych z interesem danego narodu Tak wiec idea rozbrojenia moze byc uzyta przez ludzi niegodziwych do uczynienia czlowieka bezbronnym po to by zaprowadzic globalna tyranie czlowieka nad czlowiekiem [prisonplanet.pl].Kwestia obrony koniecznej jednostki i idac dalej narodu staje sie wiec problemem sumienia poniewaz piekna idea pacyfizmu poprzez uczynienia czlowieka bezbronnym doprowadza do stanu w ktorym ponownie stajemy przed problemem obrony koniecznej nie przed innym narodem ale strukturami ktore chca zapanowac nad wszystkimi narodami przy pomocy metod jakie sa sprzeczne z tym co nazywamy czlowieczenstwem .Agresja narodu przeciw innemu narodowi co bylo przejawem calej histori ludzkosci zostala zastapiona agresja zorganizowanych grup ludzi ktorzy stworzyli struktury ponadnarodowe a jako wroga traktuja cala ludzkosc zrecznie wykozystujac ludzka niewiedze by realizowac cele ktorych nie mogli zrealizowac najwieksi tyrani ludzkosci.J bynajmniej to co do tej pory ujawniono nie wskazuje ze kieruja sie oni dobrem wszystkich ludzi na naszej planecie Smutne jest to ze bedac w olbrzymiej mniejszosci liczacej moze kilka tysiecy osob potrafili wykorzystac nieswiadome masy ludzkie by one samo sobie zalozyly jazmo niewoli . Stajemy wiec przed sytuacja w ktorej Prawda staje sie wymiarem duchowym poniewaz punkty odniesienia staja sie coraz bardziej nieuchwytne w racjonalnym sposobie patrzenia na swiat…… opracowal Janusz Szumowski
Oliwka.21 on 30 maja 2016
Bóg zniszczył Sodomę i Gomorę za bardzo ciężki grzech, którego się tam dopuszczali.
Czytamy o tym w Piśmie Świętym, w 1 Księdze Mojż.18:20 [BW]:
„Potem rzekł Pan: Wielki rozlega się krzyk przeciwko Sodomie
i Gomorze, że grzech ich jest bardzo ciężki”.
Uprawiali oni homoseksualizm i dlatego Bóg zniszczył te miasta.
Mówi o tym List Judy 1:7 [BW]:
„Tak też Sodoma i Gomora i okoliczne miasta, które w podobny do nich sposób oddały się rozpuście i przeciwnemu naturze pożądaniu cudzego ciała, stanowią przykład kary ognia wiecznego za to”.
W 2 Liście Piotra 2:6-8 [BW] również jest napisane, że Bóg:
„Miasta Sodomę i Gomorę spalił do cna i na zagładę skazał jako przykład dla tych, którzy by mieli wieść życie bezbożne, natomiast wyrwał sprawiedliwego Lota, udręczonego przez rozpustne postępowanie bezbożników, gdyż sprawiedliwy ten, mieszkając między nimi, widział bezbożne ich uczynki i słyszał o nich, i trapił się tym dzień w dzień w prawej duszy swojej”.
O jakim rozpustnym postępowaniu bezbożników pisze apostoł Piotr?
Czytamy o tym w 1 Księdze Mojżeszowej 19:4-5 [BW]:
„Zanim się położyli, mieszkańcy miasta, mężowie Sodomy, od najmłodszego do najstarszego, otoczyli dom, cała ludność z najdalszych stron, wywołali Lota i rzekli do niego: Gdzie są ci mężowie, którzy przyszli do ciebie tej nocy? Wyprowadź ich do nas, abyśmy z nimi poigrali”.
W Biblii Tysiąclecia te wersety brzmią tak:
„Zanim jeszcze udali się na spoczynek, mieszkający w Sodomie mężczyźni, młodzi i starzy, ze wszystkich stron miasta, otoczyli dom, wywołali Lota i rzekli do niego: Gdzie tu są ci ludzie, którzy przyszli do ciebie tego wieczoru? Wyprowadź ich do nas, abyśmy mogli z nimi poswawolić!”
Księga Rodzaju 19:4-5 [BT].
Bóg nie toleruje homoseksualizmu i za ten grzech zniszczył Sodomę i Gomorę.
Gdyż w Słowie Bożym czytamy, że homoseksualizm jest bardzo ciężkim grzechem, ohydą, obrzydliwością, zboczeniem, rozpustą i rozwiązłością. I tak jest naprawdę.