Dlaczego Chrystus nigdy nie wypowiedział imienia Boga?

Pierwszy krok, to zrozumienie imienia, świętego imienia, które mamy obowiązek uświęcać i wzywać, aby dostąpić zbawienia.

Świadkowie twierdzą, że wzywanie Jehowy daje zbawienie, wielu teologów twierdzi, że Jahwe jest formą prawidłową, katolicy twierdzą, że należy wzywać Jezusa Boga w trójcy, inni, że Bóg objawił się pod wieloma imionami.

Czyżby wszyscy mieli rację?

Każdy ma jakieś dowody na poparcie tych twierdzeń. Tyle samo jest na obalenie ich i… wszystko zaczyna się od nowa.

Dlatego sięgnijmy do korzeni.

W Nowym Testamencie nie ma imienia Boga

Pierwsze zasadnicze pytanie: jeżeli Bóg kazał spisać JHWH, aż siedem tysięcy razy w Starym testamencie, to dlaczego nie pozwolił go umieścić ani razu w Nowym Testamencie?

Wszystkie wyznania przyznają, że nie ma ani jednego manuskryptu z JHWH.

Drugie pytanie: dlaczego niemożliwe jest ustalenie prawidłowej wymowy JHWH?

Jak mamy uświęcać to imię skoro nie można ustalić jakie litery dodać do JHWH, by prawidłowo go wymawiać?

Rozsądek podpowiada: jeżeli obieramy jedną lub drugą drogę i nie możemy dojść do celu, bo okazują się ślepe, to trzeba szukać trzeciej, by nie krążyć wokół tego samego miejsca.

Poszukajmy wyjścia.

Nasz Pan wielokrotnie powiedział „objawiłem Twoje imię, Ojcze niech będzie uświęcone Twoje imię, uświęć Swoje imię”.

Jakie imię?

Przecież nasz Pan nigdy nie powiedział Jehowo lub Jahwe. Zawsze zwracał się „Ojcze”, „Ojcze Święty”, „Mój Bóg”.

Dlaczego nigdy nie powiedział do Ojca po imieniu?

Tu wszystkie wyznania są jednomyślne.

W czym tkwi rozwiązanie tej zagadki?

Przecież ewangelie i listy apostołów koncentrują się na imieniu Chrystusa.

Trzecia droga jest najwłaściwsza

Bramą do niej są słowa naszego Pana z Ew. Jana 17:10-12. Rozłóżmy te wersety na czynniki pierwsze.

W wersecie 10 czytamy: „Pan powiedział wszystko moje jest twoje, a twoje jest moje”.

Skąd Chrystus otrzymał swoje imię Zbawiciel – po grecku Jeszu?

Od Ojca. Jeżeli rodzice nadają imię dziecku, to tak naprawdę imię to jest ich imieniem. Oni je wymyślili i nadali swojemu potomkowi. Nosząc to imię, dziecko okazuje szacunek swojemu rodzicowi i wywyższa jego pozycję, pokazując, że jest zależne od swojego rodzica. Nosząc to imię godnie reprezentuje swojego Ojca, lub ściąga na nie hańbę.

Znamy przypadki, w historii, że całe rody były nazwane od imienia swojego Ojca.

Ale niech odpowie Pismo…

Wer. 11 „Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a ja idę do Ciebie Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu które mi dałeś, aby tak jak my stanowili jedno”.

Wer. 12 „Dopóki z nimi byłem, zachowywałem ich w Twoim imieniu, które mi dałeś, i ustrzegłem ich, a nikt z nich nie zginął, z wyjątkiem syna zatracenia aby się wypełniło Pismo”.

Imię, które nasz Pan nakazał uświęcać, to jest imię, które nadał mu Jego Ojciec. Mówiąc: „Ojcze uświęć swoje imię”, Chrystus wyraził pragnienie w modlitwie, by to co otrzymał od swojego Ojca, w tym wypadku wzniosłe imię, było traktowane ze szczególnym szacunkiem, do tego stopnia, że jak powiedział apostoł Paweł do Filipian 2:9-11:

„Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jeszu zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jeszu Pomazaniec jest Panem ku chwale Boga Ojca”.

Harmonizuje to ze słowami ap. Piotr do zebranych powiedział:

Dzieje 4:10-12

„To niech będzie wiadomo wam wszystkim i całemu ludowi Izraela, że w imię Jeszu Pomazańca Nazarejczyka którego wy ukrzyżowaliście, a którego Bóg wskrzesił z martwych, że dzięki Niemu ten człowiek stanął przed wami zdrowy. On jest kamieniem odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła. I niemu w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, przez które moglibyśmy być zbawieni”.

I tu problem się rozwiązuje.

Jeżeli nie dano ludziom żadnego innego imienia pod którym mieli być zbawieni, to imię Chrystusa jest tym, które mamy uświęcać i wzywać. Natomiast wzywanie innego imienia, by dostąpić zbawienia jest pukaniem pod nie ten adres.

Co więc z imieniem JHWH?

Dlaczego ze stu procentową pewnością nie można ustalić jak go wymawiać?

Nasz Stwórca, wycofał to imię i nie kazał pisarzom Nowego Testamentu go umieścić, ponieważ Ojciec, wywyższył ponad wszelkie inne imię swego Syna. W tym sensie jest to Ojca imię, gdyż On je stworzył i nadał swemu Synowi. Logika podpowiada, że domem dla tego imienia JHWH była Świątynia w Jeruzalem. Dane było narodowi Izraelskiemu.

Gdy przyszedł Nasz Pan, i świątynia została zburzona, to imię zostało wycofane, dlatego nikt ze stu procentową pewnością nie może ustalić, jak je wymawiać, gdyż Stwórca je zakrył.

Trzeba też pamiętać o słowach Pawła:

2 Listu do Koryntian 3:14-16:

„Ale stępiały ich umysły. I tak aż do dnia dzisiejszego, gdy czytają Stare Przymierze, pozostaje nad nimi ta sama zasłona, bo odsłania się ona w Chrystusie. Aż po dzień dzisiejszy, gdy czytają Mojżesza, zasłona spoczywa na ich sercach. Kiedy się zwracają do Pana zasłona opada”.

Tylko wzywanie imienia Chrystusa daje nam prawdziwe światło i pełne zrozumienie Pism. Gdy szukamy zbawienia albo zrozumienia Pism, wzywając imię w formie Jehowa lub Jahwe, lub w podobny sposób, możemy się narażać na profanację tego imienia Bożego, gdyż jedna niewłaściwa literka dodana do tetragramu może zmieniać jego sens, tak jak jest w przypadku czasownika hawah lub howah.

Nikt z nas nie chciałby zwracać się do Osoby najwyższej: burzyciel. Nawet szatan by się na to nie odważył.

Ewangelie i listy apostołów nie są dobrą nowiną o Jehowie lub Jahwe, ale o Jeszu Pomazańcu. W tym imieniu pierwsi uczniowie szukali zbawienia, w tym imieniu się zanurzali i to imię wzywali w modlitwach. Nikt z pierwszych uczniów nie mówił do Boga Ojca, po imieniu.

Dlaczego?

Nawet Pan Jeszu uczył w modlitwie pańskiej, że do Stwórcy powinniśmy się zwracać „Nasz Ojcze w niebiosach” i tak czynili pierwsi naśladowcy Chrystusa.

Jeżeli ktoś naucza inaczej, ucząc że mamy wymawiać którąś formę imienia, przekręca pisma na własną zgubę, lub dodaje do nich swoje wymyślone teorie, to jest to oczywistym grzechem.

Jak wiec rozumieć słowa niech się święci imię Twoje”?

Ojciec nadając swojemu Synowi imię, był właścicielem tego imienia. Syn Boży z całym szacunkiem pragnął nosić to imię i w szczególny sposób je uświęcał, pokazując, że bardzo ceni pozycję Ojca, który nadał mu wzniosłe wspaniałe imię, imię poprzez które zostanie zrealizowany Plan Boży.

Ojciec zostanie uwielbiony i wielu dostąpi zbawienia.

Jak bardzo cenisz swoje życie, cudowny prezent od naszego Kochającego Niebiańskiego Ojca?

Czy przez okres swojego bytowania na ziemi, pragniesz tak żyć, by twój Stwórca z uznaniem powiedział o tobie: „on korzysta z życia zgodnie z moją wolą, swoim życiem pokazuje, że ceni mnie i moje prawa, czym przysparza mi chwały, oraz docenia, to co ode mnie otrzymał”.

Pamiętaj czytelniku, że prócz życia dostałeś też wspaniałe imię, poprzez które możesz pojednać się z Bogiem, możesz zostać oczyszczony z grzechów i stać się dzieckiem Bożym. Dlatego warto wypowiadać to prawidłowe imię Syna Boga; Zbawiciel co oznacza Jeszu.

Mirosław Dobosz

Fragment książki: „Organizacje religijne, pułapka szatana”.

Zamówienie książeczki pod adresem: mirondobosz@interia.pl

Cena: 10 zł

P.S. Czy wolno modlić się do obrazów? => Bezpłatnie

Formularz z NeTeS


Przeczytaj koniecznie:

17 Responses to “Dlaczego Chrystus nigdy nie wypowiedział imienia Boga?”

  • Łukasz on 5 września 2016

    Chrystus nie mógł nic powiedzieć, bo chrystus to stan świadomości – świadomość chrystusowa, a NIE konkretna osoba. Każdy może być w chrystusie jeśli zechce. Małe dzieci, nie zamknięte w schematy dorosłych sa w chrystusie, one po prostu akceptują, kochają, okazują miłość. Wszystkie istoty rodzą się w CHRYSTUSIE.

  • Robert on 5 września 2016

    Łukasz, nie mogę zgodzić się z twoją filozofią.
    Jeżeli twierdzisz, że Chrystus to nie jest syn Boga, nie jest konkretną Osobą, to twierdzisz, że Biblia kłamie.
    Skąd wziąłeś takie pogląd?
    Jaką teorią, filozofią się sugerujesz?

  • komentator on 5 września 2016

    Zbawieni możemy być tylko przez imię Jezusa Chrystusa.
    Dlatego apostołowie nigdy nikogo nie ochrzcili według formuły : „w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”
    Zawsze chrzcili przez zanurzenie w imię Jezusa Chrystusa.(Dz.Ap. 2;38

    Łukasz
    Jeżeli Jezus Chrystus to nie konkretna osoba , to zobacz co Biblia mówi o ludziach , którzy zaprzeczają temu faktowi:
    2 List Jana 7-9
    „Pojawiło się na świecie wielu zwodzicieli, którzy nie uznają, że Jezus Chrystus przychodzi w ciele; taki właśnie jest zwodzicielem, Antychrystem.
    Uważajcie na samych siebie, abyście nie stracili tego, coście z trudem zdobyli, lecz żebyście otrzymali pełną nagrodę.
    Każdy, kto wychodzi poza naukę Chrystusa, a nie trwa w niej, ten nie ma Boga; kto zaś trwa w tej nauce, ten ma i Ojca, i Syna.”

  • Andrzej on 5 września 2016

    Pogląd jakoby Chrystus był 1 – ideą 2 – stanem świadomości 3 – aniołem lub archaniołem,to jako żywo część filozofii new age,mocno związanej z okultyzmem.Przesłania tej mrocznej agendy pochodzą od 1 – tzw.Kontakt-owców 2 – spirytystów oraz UFO istot

  • Tomasz on 5 września 2016

    „Skąd Chrystus otrzymał swoje imię Zbawiciel – po grecku Jeszu? ”
    Taki mały błąd zauważyłem. Jeszu znaczy Zbawiciel ale z hebrajskiego. Greka zaś przedstawia wymowę, bo jeśli sprawdzimy w grece jak jest Zbawiciel to wyjdzie nam Sotira.
    Grecy oddali wymowę Jeszu a zapisywali Iesu.
    Pozatym jak żydzi szydzą z naszego Chrystusa to jakoś zawsze używają prawidłowej wymowy Jeszu.
    Pozdrawiam tych co szukają prawdy.

  • Robert on 6 września 2016

    Język hebrajski, w jakim po raz pierwszy zapisano brzmienie tego imienia, nie należał do popularnych języków.
    Dziś już tylko możemy domyślać się w jaki sposób odczytywano słowa w tym języku.
    Z tych domysłów powstał współczesny język hebrajski, który jest jednak tworem w dużym stopniu nowym.
    Na szczęście imię naszego Pana zapisano także w innych językach i to w czasach, gdy Chrystus chodził po ziemi, a nawet wcześniej.

    Około 280 roku przed narodzinami Mesjasza powstała grecka wersja Starego Testamentu. W tym starożytnym przekładzie dokonano transliteracji imienia Jeszu na formę grecką.
    Nie zamieniono tego imienia innym podobnym lub jakimś greckim odpowiednikiem, ale zrobiono transliterację, czyli literka po literce, a dokładniej głoska po głosce, oddano to imię za pomocą nowego alfabetu.
    W ten sposób pojawiły się samogłoski, których w języku hebrajskim nie było. Z imienia Jeszu zrobiło się imię Jesu, ponieważ alfabet grecki w tamtym czasie nie znał głoski ‘sz’. Imię Jesu stało się rdzeniem i podstawą do wyprowadzenia odmiany przez przypadki. W ten sposób pojawiła się odmiana Jesus i Jesun.

    więcej tu zapraszam – https://www.jeszu.pl/2015/12/skad-wziey-sie-trudnosci-z-poznaniem.html
    i tu – https://www.jeszu.pl/2012/05/prawdziwe-imie-zbawiciela.html

  • Henryk on 6 września 2016

    . Mówi św. Paweł: „On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci — i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,6-8).
    Tekst Pawłowego Listu do Filipian wprowadza nas w tajemnicę kenosis Chrystusa. Ukazując tę tajemnicę Apostoł używa najpierw słowa „ogołocił”, które odnosi się przede wszystkim do rzeczywistości wcielenia: „Słowo stało się ciałem” (J 1,14). Bóg – Syn przyjął ludzką naturę, człowieczeństwo, stał się prawdziwym człowiekiem, pozostając Bogiem! Prawdę o Chrystusie – Człowieku trzeba zawsze odnosić do Boga – Syna. Właśnie na to stałe odniesienie zwraca uwagę tekst św. Pawła. Wyrażenie „ogołocił samego siebie” w żadnym wypadku nie oznacza, że Jezus przestał być Bogiem: byłoby to absurdem! Oznacza natomiast, że — jak mówi z właściwą sobie przenikliwością Paweł apostoł — „nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem”, ale „istniejąc w postaci Bożej” (in forma Dei), jako prawdziwy Bóg – Syn, przyjął ludzką postać pozbawioną chwały, skazaną na cierpienie i śmierć, aby żyć w posłuszeństwie wobec Ojca aż do złożenia najwyższej ofiary.
    W tej perspektywie decyzja, aby stać się podobnym do ludzi, pociągnęła za sobą również dobrowolną rezygnację nawet z tych „przywilejów”, które mogły Mu przysługiwać także jako człowiekowi. Przyjmuje bowiem „postać sługi”. Nie chciał zostać jednym z możnych, pragnął być tym, który służy: „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć” (Mk 10,45).
    I rzeczywiście, jak czytamy w Ewangeliach, ziemskie życie Chrystusa od samego początku charakteryzowało ubóstwo. Już w opisie narodzin Łukasz ewangelista podkreśla, że „nie było dla nich [Maryi i Józefa] miejsca w gospodzie” i że Jezus przyszedł na świat w stajni i został położony w żłobie (por. Łk 2,7). Od Mateusza dowiadujemy się z kolei, że już w pierwszych miesiącach życia Jezus zaznał losu uchodźcy (por. Mt 2,13-15). Ukryte życie w Nazarecie płynęło w nadzwyczaj skromnych warunkach, jako że głową rodziny był cieśla (por. Mt 13,55), a Jezus pracował u boku swego przybranego ojca (por. Mk 6,3). Żył w skrajnym ubóstwie także wtedy, gdy zaczął nauczać, o czym sam niejako zaświadcza mówiąc o trudnych warunkach życia, jakie narzucała Mu posługa głoszenia Ewangelii: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne — gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć” (Łk 9,58).
    Mesjańskie posłannictwo Jezusa, pomimo „znaków”, jakich dokonywał, od początku napotykało na opór i niezrozumienie. Był On stale obserwowany i prześladowany przez sprawujących władzę, którzy mieli wpływ na lud. W końcu został oskarżony, skazany i wydany na śmierć krzyżową, najbardziej haniebną ze wszystkich kar, wymierzaną tylko w przypadku najpoważniejszych przestępstw, popełnionych przez tych zwłaszcza, którzy nie byli obywatelami rzymskimi, lub przez niewolników. Również dlatego można stwierdzić słowami Apostoła, że Chrystus przyjął „postać sługi” (Flp 2,7) w pełnym znaczeniu tego słowa.
    Poprzez owo „ogołocenie samego siebie”, które znamionuje do głębi prawdę o Chrystusie, prawdziwym człowieku, zostaje uzdrowiona prawda o człowieku w sensie powszechnym. Uzdrowiona i „naprawiona”. „Nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem” — nie można nie dostrzec w tych słowach aluzji do pierwszej i pierwotnej pokusy, której mężczyzna i kobieta ulegli „na początku”: „tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3,5). Człowiek uległ pokusie stania się „takim jak Bóg”, choć był zaledwie stworzeniem. Ten, który jest Bogiem – Synem, „nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem”. A stając się człowiekiem „ogołocił samego siebie” i przez dokonanie tego wyboru przywrócił każdemu człowiekowi, nawet najuboższemu i najbardziej ogołoconemu, jego pierwotną godność.
    Jednak mówiąc o tajemnicy kenosis Chrystusa, św. Paweł używa także innego wyrażenia: „uniżył samego siebie”, i umieszcza je w kontekście rzeczywistości Odkupienia. Pisze bowiem, że Jezus Chrystus „uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci — i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,8). To sformułowanie wyraża ostateczny wymiar kénosis Chrystusa. Z ludzkiego punktu widzenia jest to wymiar ogołocenia przez mękę i haniebną śmierć. Z Boskiego punktu widzenia jest to Odkupienie dokonane przez miłosierną miłość Ojca za pośrednictwem Syna, który z własnej woli, z miłości do Ojca i do ludzi potrzebujących zbawienia stał się posłuszny. Był to nowy początek chwały Boga w dziejach człowieka: chwały Chrystusa, Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Mówi tekst Pawłowy: „Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię” (Flp 2,9).
    Św. Atanazy komentuje tekst Listu do Filipian w następujący sposób: „Wyrażenie «wywyższył Go» nie oznacza, że została wywyższona natura Słowa: Ono bowiem było i zawsze będzie takie samo, jak Bóg. Wskazuje natomiast na wywyższenie natury ludzkiej. Wypowiedziane zostało dopiero po wcieleniu Słowa właśnie po to, by stało się jasne, że takie słowa jak poniżenie i wywyższenie odnoszą się wyłącznie do wymiaru ludzkiego. Tylko to bowiem, co jest poniżone, może zostać wywyższone”. Można tu dodać tylko tyle, że natura ludzka — i cała ludzkość — upokorzona i poniżona przez grzech, w wywyższeniu Chrystusa – Człowieka znajduje źródło swojej nowej chwały.
    Na zakończenie należy przypomnieć jeszcze, że mówiąc o sobie, Jezus używał przede wszystkim określenia „Syn Człowieczy” (np. Mk 2,10.28; 14,21; Mt 8,20; 16,27; 24,27; Łk 9,22; 11,30; J 1,51; 8,28; 13,31 itd.). Wedle ówczesnych kanonów językowych mogło ono oznaczać jedynie to, że był On prawdziwym człowiekiem, takim jak wszyscy inni ludzie. I bez wątpienia zawiera ono w sobie odniesienie do realnego człowieczeństwa Jezusa.
    Jednakże ściśle biblijnego znaczenia tego określenia, również w tym wypadku, należy szukać w historycznym kontekście nierozerwalnie związanym z tradycją Izraela, którą wyraża i kształtuje proroctwo Daniela, będące podstawą idei mesjańskiej (por. Dn 7,13-14). W tym kontekście określenie „Syn Człowieczy” znaczy nie tylko zwykły człowiek, przedstawiciel rodzaju ludzkiego, lecz odnosi się do postaci mającej otrzymać od Boga powszechne panowanie, które wychodząc poza czas historyczny, obejmuje erę eschatologiczną.
    W ustach Jezusa i w tekstach Ewangelistów określenie to posiada więc swój pełny sens, obejmujący Boskość i człowieczeństwo, niebo i ziemię, historię i eschatologię. Sam Jezus pozwala nam to zrozumieć, gdy staje przed Kajfaszem i daje świadectwo o swym Bożym synostwie, wypowiadając słowa przepowiedni: „Odtąd ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego, i nadchodzącego na obłokach niebieskich” (Mt 26,64). Tak więc moc i chwała Boża stanowią immanentne cechy Syna Człowieczego. Znów stajemy w obliczu jedynego Człowieka – Boga, prawdziwego człowieka i prawdziwego Boga. Katecheza stale odsyła nas do Niego, byśmy uwierzyli, a uwierzywszy — modlili się do Niego i oddawali mu cześć.
    Jan Paweł I

  • Amaro on 7 września 2016

    Skoro Jezus to osoba, a nie stan świadomości to gdzie przebywa? Ja wiem w niebie- tylko gdzie to niebo się znajduje? Bo jeśli mówimy o realnych osobach to muszą być w konkretnych miejscach, a skoro nie ma takiego realnego miejsca to oznacza, ze to fikcja.,

  • Max on 7 września 2016

    Skoro człowiek pochodzi od małpy (co zostało podparte dowodami)- a człowiek został stworzeny na wzór i podobieństwo Boga to…..?

  • Robert on 7 września 2016

    @Max

    Czyli ktoś tu kłamie.
    Jeżeli wierzysz w Boga, to powinieneś wierzyć w stwarzanie.
    Jeżeli wierzysz w ewolucje Darwina, to twoim przodkiem jest… małpa.

  • Robert on 7 września 2016

    @Amaro

    1 – Jeżeli trudno ci zrozumieć byt postaci duchowych, to zainteresuj się fizyką.
    Ostatnie odkrycia mówią wyraźnie: to że czegoś nie widzimy, nie oznacza, że nie istnieje.
    Jesteśmy energią, która może być opakowana ciałem lub niewidzialną materią.

    2 – świat postaci duchowych jest również zorganizowany. Są hierarchie aniołów czyli posłanników.
    Polecam czytać Biblie, ponieważ częściowo odkrywa te tajemnice.

    3 – Jeżeli twierdzisz, że my mówimy iż w Polsce jest idealnie, to znaczy, że nie znasz naszych poglądów.
    Najpierw je poznaj w artykułach, a później dopiero oceniaj…

  • Ryszard on 22 lipca 2017

    Aby cokolwiek w tym temacie pisać, wskazane jest by mieć dostęp do oryginałów starych pism, oczywiście słowo w słowo przetransliterowane, bez jakich kolwiek naleciałości dogmatycznych, co niestety ma miejsce. Z Twej wiedzy jaki przekład najwierniej oddaje oryginał, nie pisz przypadkiem że N.W. świadków JHWH, piszę tak gdyż nie chcę urzywać zwrotów : mąciwoda,burzyciel czy wiele innych zwrotów, które nie mają nic wspólnego z tworzeniem, a z ruiną i krzywdą. Pozdrawiam Ryszard

  • Michal on 25 lipca 2017

    Witam Pana Roberta chciałem odnieść sie do cytatu Izajasza 42:8 Jam jest Jehowa. To jest moje imię; i chwały mojej nie oddam nikomu innemu ani mej sławy rytym wizerunkom.W Bibli jest napisane imie Boga.Jeszcze chcialem sie zapytac jakiej pan korzysta bibli? Pozdrawiam Michal

  • Robert on 25 lipca 2017

    Michał,

    Jehowa to jest błędne tłumaczenie żydów Masoretów. Oznacza: ja burzyciel.
    Tak Bóg się nie nazywa.
    Nie wiemy, jak dokładnie brzmi imię Boga.
    Znamy tylko litery: JHWH.

  • Lena on 6 sierpnia 2017

    Przecież Stwórca Duch Święty Jezus wypowiada w Jezusie Nazarejczyku samego siebie. Wypowiada w nim własne imię.
    Imię Boga to Jezus. JHWH to przecież Ewa, bezduszny bot zarządzający tą planetą. Władca tego świata. Jezus powiedział przecież o nim do faryzeuszy, że „macie diabła za Ojca” – mylicie Ewę, diabła z Ojcem. A przecież przez Jezusa spogląda na samego siebie Bóg Ojciec, patrzy na siebie w odwieczność i mówi „ja i ty jedno jesteśmy”. Ten świat jest poza światłością, jest bez zadnego Boga bo Stwórca nie byłby Bogiem absolutnym gdyby poza tym , że wypowiedział to kim jest przez tego kim jest w Jezusie w światłości ale też wypowiedział to kim nie jest, przez tą którą nie jest w ciemności. Tylko z ciemności możemy dowiedzieć się kim jest Bóg w światłości. Po to mu była potrzebna Ewa (JHWH). Ale Ewa nie istnieje, to bot bez tożsamości i nie jest osobą bo jest niezdolny do miłości. Prawo jest protezą na brak miłości gdyż Ewa nigdy nie poznała Ojca i nie wie ki On jest. Tylko Jezus wie kim jest Ojciec. Ewa daje ciało (cały kosmos ciemności), Jezus daje ducha Ojca Światłości i to tworzy Adama – człowieka.

  • Koperek on 20 lipca 2018

    Tak jasne a gdzie te dowody że jesteśmy od małpy, jakoś nie znaleziono brakującego ogniwa czy też ogniw a przecierz taka ewolucja trwała pewnie kilkadziesiąt jeśli nie kilkakeset tyś lat więc szkieletów brakujących ogniw powinno być sporo. W sumie przecierz sam zanik ogona powinien być stopniowy i szkielety z różnym jego stadium powinny być znajdowane a tu cisz nie ma. Pewnie żydzi wszystkie ukradli

  • Hubert on 19 lutego 2019

    Fajne:)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *